wtorek, 24 marca 2015

Lodowata woda i zgniłe jabłka czyli sposoby na pisanie


Pisarze nieraz bywają ekscentrykami. To, w jakich warunkach potrafią pisać, może będzie dla niektórych inspiracją :-)
Gertruda Stein lubiła spędzać czas na fotelu pasażera swojego samochodu. Gdy jej partnerka, Alice Toklas jeździła po zakupy, Stein towarzyszyła jej, pisząc.
Friedrich Schiller pisał późną nocą. Żeby nie zasnąć, zanurzał stopy w lodowatej wodzie. Nie było to jego jedyny dziwny nawyk – w szufladzie biurka trzymał zawsze gnijące jabłka – ich zapach go inspirował.
Aleksander Dumas skrupulatnie przestrzegał systemu znakowania kolorami swoich tekstów. Powieści pisał tylko na papierze koloru niebieskiego, artykuły tworzył na różowym, zaś poezję na żółtym.
Demostenes, grecki mówca, często musiał się zmuszać do pracy. Żeby uniknąć pokus i nie wychodzić z domu w czasie, gdy powinien pracować, zasiadając do pisania nowego tekstu golił sobie pół głowy. Ta oryginalna fryzura sprawiała, że wolał nie wychodzić z domu i dzięki temu się nie rozpraszał.
Honore de Balzac był jednym z najbardziej pracowitych pisarzy wszech czasów. Wstawał o 1:00 w nocy i pisał przez siedem godzin, kładł się na małą drzemkę o 8:00 rano, wstawał o 9:30, znowu pisał aż do 16:00, następnie szedł na spacer, odwiedzał znajomych i kładł się spać ok. 18:00. Żeby przetrwać, wypijał podobno 50 filiżanek kawy dziennie.
Ernest Hemingway i Lewis Carroll lubili pisać na stojąco, z kolei na leżąco pisali Marcel Proust i Truman Capote.
Ponadto Ernest Hemingway polecał początkującym pisarzom pisanie w stanie wyraźnie wskazującym na spożycie („Pisz, gdy jesteś pijany. Redaguj, gdy jesteś trzeźwy”) - czyli upić wenę, aby nie uciekła.
Jonathan Franzen pisał na przestarzałym komputerze odciętym od Internetu, 8 godzin dziennie non stop, czasami z zawiązanymi oczami.
Dan Brown od czasu do czasu podwiesza się na suficie dzięki specjalnemu obuwiu.
Nie dajmy się oczywiście zwariować, każdy może wymyślić własną metodę na wenę twórczą. Mniej lub bardziej groźną dla zdrowia :-)

wtorek, 17 marca 2015

Terry Pratchett - życie nie dzieje się w rozdziałach

http://webep1.com/Zobacz/To?a=3742&mp=521&r=L3N6dWthai8_YXV0b3I9VGVycnklMjBQcmF0Y2hldHQ1&aff=212 marca tego roku odszedł znakomity pisarz fantasy Terry Pratchett. Sam cykl „Świat Dysku” to 40 powieści, w sumie napisał ich ponad 70. Debiutował jako trzynastolatek w gazetce szkolnej, gdzie opublikował swoje pierwsze opowiadanie.
W wypowiedzi dla prorok.pl Pratchett doradzał początkującym pisarzom: „Po pierwsze - musisz się nauczyć czytać jak najwięcej. Musicie wprowadzić do swojego życia gramatykę, ortografię i interpunkcję. Musicie dokładnie studiować to, co czytaliście, żeby wiedzieć, jak autorzy osiągnęli efekt. A jeżeli ja to potrafię - każdy sobie poradzi.”
Oprócz specyficznego stylu, jego powieści wyróżniają się mnogością przypisów (czasami wręcz wielopoziomowych), w większości przypadków brakiem podziału na rozdziały (mawiał: „życie nie dzieje się w rozdziałach”), imiona bohaterów i nazwy miejsc są często aluzjami do ludzi i rzeczy w realnym świecie.
Mówił: „Pisanie jest dla mnie jak praca w biurze. Każdy kolejny dzień to nowe obowiązki. Teraz pomaga mi przy tym córka, więc to wszystko wygląda inaczej niż przed laty. Wtedy po prostu siadałem przed komputerem i pisałem.”
Nie lubił pisać opowiadań: „Płacę za nie krwią. Opowiadania nie pozwalają się rozwinąć, zagłębić się w detale, zbudować wszystkiego, co istotne wokół głównego wątku. Ale czasami w mojej głowie pojawia się jakiś pomysł i zdaję sobie sprawę z tego, że to idealny materiał na krótki tekst. To zależy od chwili – tak samo jak czasami piszę powieści dla dorosłych, a czasami dla młodzieży. To nie jest wykalkulowane.”
Tłumacz Piotr W. Cholewa wspomina dla wp.pl pracę nad powieściami Pratchetta: „Szczerze powiem, że gdyby nie koledzy z Anglii, to bym sobie nie poradził, bo część z nich odnosiła się do rzeczy u nas mało znanych. Było wiele nawiązań do filmów czy zespołów muzycznych. Tu szczególnie było mi trudniej, bo on był o pokolenie starszy ode mnie. Także niektóre filmy kultowe w Anglii, nie miały aż takiego statusu u nas. Miał też wiele odniesień do kultury masowej.”

środa, 11 marca 2015

Borkowski - związek pisania z czytaniem

Przemysław Borkowski, znany z Kabaretu Moralnego Niepokoju, jest również pisarzem. W wywiadzie dla miqaisonfire opowiada o związku pisania z czytaniem:
http://webep1.com/Zobacz/To?a=3742&mp=2079&r=L2Vib29rLWhvdGVsLXphc3dpYXQ1„Tak naprawdę zawsze chciałem pisać, bo zawsze lubiłem też czytać. Gdy się lubi czytać, to prędzej czy później pojawia się myśl o własnej książce. Tym bardziej że prędzej czy później pojawia się również odczucie, że we wszystkich tych książkach, które czytamy, choć część z nich jest niewątpliwie wspaniała, nie ma tego czegoś, co tylko my moglibyśmy opisać.”
Wg niego „pisarzem zostaje się wtedy, gdy uznają cię za niego czytelnicy. Można napisać więcej niż trzy książki, a pisarzem nie zostać. Z drugiej strony już po napisaniu pierwszej można zostać powszechnie uznanym za pisarza.”
W humorystyczny sposób, łącząc zawód kabareciarza i pisarza, Przemysław Borkowski udziela porady:
„Czytajcie polskich pisarzy, bo jest to jedyna rzecz, której nie zrobią za was Chińczycy.” :-)

Źródło: www.miqaisonfire.wordpress.com

środa, 4 marca 2015

Agnieszka Walczak-Chojecka - najpierw tekst, potem tytuł



http://webep1.com/Zobacz/To?a=3742&mp=521&r=L3N6dWthai8_YXV0b3I9QWduaWVzemthJTIwV2FsY3phay1DaG9qZWNrYQ2&aff=2Agnieszka Walczak-Chojecka, autorka książki "Gdy zakwitną poziomki", odpowiadała na pytania czytelników portalu naszepiaseczno.pl. Padło tam ciekawe pytanie: Czy najpierw powstaje książka a potem tytuł, czy odwrotnie? Pisarka odpowiada: „W moim przypadku najpierw powstaje tekst książki, a przynajmniej jego duża część, a dopiero potem poszukuję dla opowieści właściwego tytułu. Wymyślam różne jego warianty, konsultuję je z rodziną i ostatecznie wybieram ten tytuł, który najbardziej pasuje do treści książki i jednocześnie wydaje mi się intrygujący. Wiem, że często zdarza się tak, że tytuł proponowany przez autora jest zmieniany przez wydawnictwo i pisarz nie ma na niego wpływu, tak samo zresztą jak i na okładkę. Ja miałam do tej pory to szczęście, że moim wydawcom spodobały się tytuły, które zaproponowałam i pozostawili je bez zmian. Konsultowali też ze mną wygląd okładki, co miało dla mnie duże znaczenie. Uważam, że wszystkie elementy książki muszą ze sobą współgrać i stanowić całość, z którą autor będzie się utożsamiał.”
A jak zacząć powieść: „Zacząć pisać powieść nie jest trudno, ale co innego ją skończyć. Do tego nie wystarczy sam talent literacki, czy też rzetelne przygotowanie się do danego tematu, potrzeba jeszcze sporo samozaparcia i wytrwałości. Przecież każda książka to określona ilość znaków i stron, które trzeba wystukać. Jak to mówi pewien mój znajomy, zajmujący się prowadzeniem warsztatów z kreatywnego pisania, potrzebna jest określona ilość dupogodzin. Ale oczywiście i one nic nie dadzą, jeśli autor książki nie posiada wyobraźni, twórczej wrażliwości i tzw. lekkiego pióra.”
Gdzie wysłać swoją debiutancką książkę? No cóż: „Zasada jest prosta - wysyłamy powieść do dużej liczby wydawców i uzbrajamy się w cierpliwość. Jedni odpowiedzą nam po trzech miesiącach, inni po sześciu, a większość wcale. Trzeba próbować.”

Źródło: http://naszepiaseczno.pl/