piątek, 15 czerwca 2018

Philip Roth - gorzej niż w kopalni, prawie jak lekarz


https://go.buybox.click/linkclick_1719_92?&url=https%3A%2F%2Fdadada.pl%2Fphilip-roth%2Cf3511

Zmarły w tym roku Philip Roth (autor m.in. „Kompleksu Portnoya” czy serii z Zuckermanem - literackim alter ego pisarza), wręcz narzekał na swoją pracę:
„Ciężka praca jest w kopalni. A to jest po prostu koszmar. […] Z tą profesją wiążą się ogromna niepewność, nieprzerwane wątpliwości, które w jakiś sposób cię napędzają. Dobry lekarz nie musi walczyć ze swoją pracą, dobry pisarz jest ze swoją pracą sam na polu bitwy. Inne prace mają początek, środek i koniec. W przypadku pisania ciągle zaczyna się od początku. Jeśli chodzi o chimeryczność, potrzebujemy tego odświeżenia. Ta praca charakteryzuje się sporą powtarzalnością. W istocie jedną z umiejętności, które każdy pisarz powinien posiadać, jest umiejętność siedzenia w tym głęboko monotonnym biznesie.”
Jednak uprawiał ten zawód z zapałem:
„Każdego dnia piszę od dziesiątej do osiemnastej, z godzinną przerwą na lunch i prasówkę. Wieczorami najczęściej czytam. I to właściwie wszystko.”
„Jeśli obudzę się o drugiej w nocy, co się rzadko zdarza, ale jednak się zdarza, i coś mi przyjdzie na myśl, zapalam światło i piszę w sypialni. Wszędzie mam te małe żółte karteczki. Czytam je godzinami, jeśli mam na to ochotę. Jeśli obudzę się o piątej i mam ochotę popracować, wychodzę i pracuję. Pracuję więc, jestem na wezwanie. Jestem jak lekarz na oddziale ratunkowym. I to mnie trzeba ratować.”

W powieści „Lekcja anatomii” napisał: „Gdy przestajesz być sobą, nie możesz być pisarzem, gdyż to właśnie pierwiastek osobisty popycha cię do dalszego działania, lecz jeżeli chwilę jeszcze pozostaniesz uczepiony wątków osobistych, to znikniesz we własnym odbycie.”