Okładka książki odgrywa bardzo ważną rolę w promocji. Nieraz sięgałem po książkę skuszony jej opakowaniem. Nie zawsze był to trafny wybór. Cóż. Okładka czyni cuda.
Przemysław Narbutowicz - dziennikarz, recenzent, krytyk literacki, przez
wiele lat związany z krakowskim alternatywnym Radiem Bez Kitu i założyciel Wydawnictwa Narbook - napisał „Sprzedać książkę po okładce”. Jest to jedyne dostępne na polskim rynku studium narzędzi
wykorzystywanych w bezpośredniej prezentacji książki skierowanej do
czytelnika i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń.
"Tekst na okładce jest najczęściej darmową formą bezpośredniego
kontaktu z odbiorcą książki. Można przypuszczać, że ma ostateczny wpływ
na jego decyzję o zakupie. Jeśli ktoś sięga po tytuł, o którym nigdy
wcześniej nie słyszał, notatka od wydawcy jest pierwszym i często
ostatnim komunikatem, który może skłonić do kupna. Ma nakłaniać kogoś,
kto widzi daną pozycję pierwszy raz na oczy, a także kogoś, kto o
książce słyszał, ale nie jest zdecydowany na jej zakup."
wyd. Biblioteka Analiz 2012r.
Każdy człowiek ma potrzebę opowiadania różnych historii. Nie każdy lubi je jednak zapisywać. Ten blog jest dla tych, którzy marzą o pisaniu i chcieliby kiedyś zobaczyć swoją książkę w druku albo przynajmniej opowiadanie w jakimś periodyku. Wszystko przed nami. Ja też o tym marzę. Dlatego zbieram tutaj materiały potrzebne do pisania: cenne porady, książki o pisaniu wydane w Polsce, wydawnictwa w których jest szansa dla debiutantów itd. Czas na spełnienie swoich marzeń. Zapraszam.
Czasem też okładka sprawia, że nie mam ochoty sięgać po książkę. Mam na myśli nie słowa od wydawcy, ale projekt graficzny, wykorzystane zdjęcia / ilustracje. I tak jak Ty nie zawsze dokonywałeś dobrego wyboru kupując książkę skuszony okładką, tak ja mogę wiele tracić rezygnując z zakupu niektórych tytułów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Magda
To prawda, okładka potrafi zmylić w dwie strony. Trzeba być uważnym czytelnikiem, choć emocje nieraz biorą górę ;-)
UsuńDlatego często dobieram lektury posiłkując się radami sprawdzonych źródeł, z których nie raz już korzystałam. Chociaż czasem trudno ulec pokusie ;-) Ale czasem się opłaca. W ten sposób zupełnie przypadkiem odkryłam kryminały Monsa Kallentofta.
OdpowiedzUsuńMagda