Bartosz Łapiński, który gościł już kiedyś na naszych łamach (link do postu), w wywiadzie z 2005r. dla "Nowego wyspiarza" opowiada o swoim debiucie:
"Swoją powieść
wysłałem do kilkunastu wydawnictw. Kilka z nich odpowiedziało mi dosyć szybko,
niestety były to odpowiedzi w stylu: nie dziękujemy albo powieść
jest fajna ale... Od wydawnictwa Prószyński otrzymałem odręcznie napisany
list, podpisany przez redaktora Jana Koźbiela. Miałem duże szczęście, że
trafiłem na tego właśnie człowieka. Napisał w liście, co jego zdaniem jest nie
tak w powieści. Minął rok zanim to co napisał w pełni do mnie dotarło. Na
początku myślałem: w życiu, tego nie można zmienić, tak musi zostać! Jednak
po roku sam zauważyłem potrzebę zmian. Usunąłem niepotrzebne dygresje,
dopracowałem styl. Druga wersja powieści została przyjęta. I po kilku kolejnych
poprawkach poszła do druku."
Mowa o powieści "Beczka soli".
A tak zachęcał adeptów pisania na naszym blogu w 2012r.: "A jak już książka jest gotowa,
trzeba ją wydrukować, zapakować w koperty i wysłać do kilkunastu wydawnictw.
Pewnie połowa nie odpowie wcale, połowie odpowie lakonicznie, ale być może jedno
zauważy jakiś potencjał i się uda!"
Czyli tzw. światełko w tunelu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz