Amerykańska pisarka Flannery O’Connor miała swoją rutynę pisania:
„Piszę tylko jakieś dwie godziny dziennie, bo tylko tyle mam energii, ale nie pozwalam, żeby cokolwiek zakłócało te dwie godziny, w tym samym czasie i miejscu. Nie oznacza to jednak, że w ciągu tych dwóch godzin wyprodukuję dużo. Czasami pracuję miesiącami i muszę wszystko wyrzucić, ale nie uważam tego za czas stracony. Dzieje się coś, co sprawia, że jest łatwiej, gdy wszystko idzie dobrze. A faktem jest, że jeśli nie będziesz tam siedział codziennie, w dniu, w którym wszystko szło by dobrze, nie będziesz pracował.”
Ale ważne, żeby się temu całkowicie podporządkować:
„Całkowicie wierzę w nawyki pisania, jakkolwiek banalnie to wszystko może brzmieć. Być może poradzisz sobie bez nich, jeśli jesteś geniuszem, ale większość z nas ma tylko talent i jest to po prostu coś, czemu trzeba cały czas pomagać przyzwyczajeniami fizycznymi i umysłowymi, w przeciwnym razie pomysł wyschnie i rozwieje się. Tak jest cały czas. Oczywiście musisz dostosować swoje nawyki do tego, co możesz zrobić.”
No dobra, ale od czego zacząć? Anne Lamott ma następujący sposób:
„Kiedy zaczynasz pisać książkę, od czego zacząć? Przyklej taśmą arkusz papieru milimetrowego wielkości plakatu. Nie żartuję. Narysuj duże kółka dla sekcji/motywów/punktów fabuły, o których już wiesz. (Użyj ołówka) Z czasem będziesz dodawać szczegóły do każdego z nich. Dzisiaj napisz jeden krótki, gówniany pierwszy szkic CZEGOKOLWIEK.”
To do dzieła!!!