Haruki Murakami w wieku trzydziestu lat napisał
debiutancką powieść pt. "Słucha pieśni wiatru", która została nagrodzona. Nie udziela wywiadów, rzadko
pojawia się w mediach i do tego nigdy nie zamierzał zostać pisarzem. W esejach
„Zawód: powieściopisarz” opowiada, jak to się stało, że zaczął pisać. Książka
właśnie ukazała się na naszym rynku, a oto fragment:
„Budzę się codziennie rano, podgrzewam w kuchni kawę,
nalewam do dużego kubka, niosę kubek do gabinetu, siadam przy biurku i
uruchamiam komputer (czasami tęsknię za liniowanym papierem i długo używanym i
ukochanym grubym piórem Mont Blanc). Zaczynam się zastanawiać: „No to o czym by
tu napisać?”. Jestem w takich chwilach naprawdę szczęśliwy. Pisanie nigdy nie
wydawało mi się męczące – mówię to szczerze. Nigdy też (na szczęście) nie
zdarzyło mi się przeżywać męki twórczej z powodu tego, że nie mogę pisać. Myślę
wręcz, że gdyby mi to nie sprawiało przyjemności, pisanie nie miałoby w ogóle
sensu. Nie mogę się pogodzić z ideą pisania jako ciężkiej pracy. Według mnie
powieść to coś, co w zasadzie powinno samo łatwo się narodzić.”
Dodajmy, że jest to pisarz, który nigdy nie miał kryzysu
twórczego.
„Zawód: powieściopisarz”
Wyd. Muza 2017r.
288 str.
"Budzę się codziennie rano..." Nawet nie będąc uprzedzonym, o kim mowa, po tym opisie nie dało by się mieć wątpliwości. Po "Kronice ptaka nakręcacza" długo miałem w głowie włączoną narrację. Bardzo szczegółową.
OdpowiedzUsuńI cóż, tylko pozazdrościć tego braku kryzysu, łatwości, przyjemności... Wierzę, że tacy ludzie istnieją. Wierzę też, że są kosmitami.