„Trzeba koniecznie co dzień pisać nie tyle dla wyników pracy, ile
po to, by nie wypadać z rytmu” – tak pisał w swoim dzienniku Lew Tołstoj. Pisarz
pracował w izolacji, nikomu nie można było wchodzić do jego gabinetu. Nawet drzwi
sąsiednich pokoi były zamknięte na klucz, żeby nikt nie przeszkadzał.
Thomas
Wolfe zazwyczaj zaczynał pisać koło północy, „wspomagając się ogromną ilością
kawy i herbaty”. Pisarz miał prawie dwa metry i trudno mu było znaleźć krzesło
i stół odpowiednio wygodne dla swojego wzrostu, pisał więc zazwyczaj na stojąco,
używając lodówki jako biurka. Pozostawał w tej pozycji do świtu, robił jedynie
przerwy na papierosa przy oknie lub by przejść się po mieszkaniu. Następnie
wypijał drinka i spał do około jedenastej. Późnym rankiem znów zabierał się do pracy.
Czasem pomagała mu sekretarka, która przepisywała na maszynie kartki
porozrzucane poprzedniej nocy po podłodze w kuchni.
George Simenon
lubił przedstawiać siebie jako dobrze działającą maszynę do produkcji
literatury. Potrafił napisać osiemdziesiąt stron podczas jednego posiedzenia.
Nie nanosił dosłownie żadnych poprawek, ale miał swoje zwyczaje. Nikt nigdy nie
widział go przy pracy. Na drzwiach zawieszał zawsze
tabliczkę z napisem „Nie przeszkadzać”. Upierał
się przy noszeniu tych samych ubrań podczas pisania jednej powieści. W kieszeni
koszuli miał tabletki uspokajające, na wypadek gdyby potrzebował pozbyć się
napięcia, które nie dawało mu spokoju na początku pracy nad każdą nową książką.
Te i
inne ciekawostki na temat pisarzy, filozofów, malarzy, naukowców, można
znaleźć w książce „Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły” Masona
Currey’a.
Jak pisze autor we
wstępie,
książka „pokazuje okoliczności twórczego działania,
a nie jego efekt. Opisuje proces powstawania, a nie jego znaczenie.”
Warto więc się przyjrzeć
zwyczajom i warsztatowi artystów, zwłaszcza pisarzy.
„Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły” Mason
Currey
wyd. WAB 2015r.
286 str.
286 str.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz