
Pomysł na „Bezsenność w Tokio” narodził się… w wannie (jak większość jego książek). Praca
nad książką wyglądała następująco:
„Zacząłem od spisywania pomysłów i wspomnień z Japonii,
kopiowania różnych zapisków ze starych notesów (rada dla przyszłych pisarzy: piszcie
notatki WYRAŹNIE!) Potem wszystko wydrukowałem i pojechałem do Poznania,
zanurzyć się w odpowiednio japonistycznej atmosferze domu mojego przyjaciela,
dr Arkadiusza Jabłońskiego (on - japonista, ona - Japonka). Tam notatki zostały
rozsypane na stole kuchennym, po czym zaczęło się układanie wysepek
tematycznych. Wysepek okazało się być 13 - zalążek 13 rozdziałów „Bezsenność w Tokio”.
Na koniec do boju wkroczył arkusz kalkulacyjny MS Excel. Na poszczególnych
zakładkach Excela zrobiłem szczegółowy plan rozdziałów, potem bazę danych
bohaterów, z ich szczegółową charakterystyką, wiekiem, wzrostem, nawet
ulubionymi powiedzeniami, potem listę wątków, sekwencję scen w rozdziałach,
mapowanie ich na oś czasową, itd., itp... Ta faza planowania trwała około pięciu
miesięcy. Samo napisanie książki zajęło kolejne cztery miesiące.”
Rada dla pisarzy:
„Im mniej słów, tym lepiej. Szczególnie przymiotników. Dobry
pisarz ich używa jak najmniej. Przymiotnik to podanie czytelnikowi treści
opisowej na talerzu. Podejście proste i nudne, które niezwykle słabo angażuje
umysł odbiorcy. A przecież zamiast pisać, że bohater był „wysoki” można po
prostu w dwóch zdaniach nakreślić scenę, kiedy wchodząc do pokoju on wali się
czołem o framugę. I czytelnik od razu wie, że bohater jest wysoki!”
Źródło: http://www.empik.com
Uwielbiam styl pisania Bruczkowskiego :) „Bezsenność w Tokio” kupiła mnie całkowicie :)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślałam, że bez notatek nie byłoby mu łatwo opisać tych wszystkich szczególików, które nadają smak tej książce :)
Tu daje dobrą wskazówkę: piszcie notatki WYRAŹNIE :-)
Usuń