piątek, 24 czerwca 2011

Podstawą pisania jest czytanie

Podstawą pisania jest czytanie. Tak, dziwnie to brzmi, ale żeby dobrze pisać, trzeba poznać zasady rządzące tym światem. Stephen King czyta w ciągu roku 70-80 książek! Niemożliwe? Warto spróbować. Nie ogranicza się on oczywiście do samych książek papierowych, np. w samochodzie słucha audiobooków. I nie należy do szybko czytających. Czytanie zresztą to nie wyścigi, to trzeba lubić. To zamiłowanie do dobrych historii a nie analizowanie warsztatu powinno skłaniać do sięgania wciąż po nowe lektury. Proces pisania wtedy staje się czymś łatwym i znajomym. Bo w końcu podstawą podstaw jest samo pisanie.
Stephen King stara się napisać około 10 stron dziennie (2 tys. słów). Anthony Trollope, twórca monstrualnych powieści, pisał 2 i pół godziny dziennie przed wyjściem do pracy (pracował na poczcie). Pisanie musi wejść w krew, czyli trzeba ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. John Creasey potrafił napisać powieść w ciągu dwóch dni. Nie chcecie chyba napisać tylko jednej powieści jak Harper Lee („Zabić drozda”)?  
Qba

5 komentarzy:

  1. Znam ludzi, którzy rocznie czytają i 200 książek, ale rzecz jest chyba nie tylko w ilości. Ważne jeszcze CO się czyta i co się z tego wynosi. Wielu pisarzy ceni sobie czytanie poezji, ponieważ ma ona dobry wpływ na ich prozę. Wyczula na słowo, jego znaczenie, kontekst.

    Ile pisać? Na dniach słuchałam audycji albo gdzieś przeczytałam, że Kapuściński pisał jedna stronę dziennie. Kiedy miał umowę z gazetą musiały to być dwie strony i bardzo go to męczyło. Myślę, ze miał na myśli tekst już do końca oszlifowany.
    A można pisać dużo, a potem wygładzać. Chyba nie ma reguły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, czytanie tylko ze zrozumieniem. "Przelecieć" 200 książek i nic z tego nie wynieść to już sztuka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie o tym myślałam. Mam znajomą, która jest bez pracy (od lutego skończy się jej taka ilość przeczytanych książek, bo znalazła zatrudnienie) i umawiała się z wydawnictwami, żeby przysyłały jej książki do recenzji. Recenzje ma na blogu. Każdy może wejść w taki układ. Miała po prostu mnóstwo czasu i sensownie go zagospodarowała. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogła pracować jako recenzentka. Pewnie ma niezłą wprawę. Recenzenci chyba inaczej czytają książki (trochę wybiórczo) ale może się mylę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam pojęcia czy to takie proste żeby zostać recenzentem na etacie. Coś znalazła i idzie do pracy :-)
    Jedzie właściwie, nawet do innego miasta.

    OdpowiedzUsuń