
"Dla mnie osobiście najciężej jest zawsze zacząć pisać.
Zabieram się do tego jak pies do jeża. Muszę zrobić wcześniej jakiś wywiad,
posprawdzać masę rzeczy i upewnić się, że będę miał z czego strzelać. Jeśli już
ta sztuka mi się uda, to czeka mnie zawsze ten pierwszy i czasami najważniejszy
rozdział. Dopiero kiedy przebrnę przez tą pierwszą ścianę, wszystko zaczyna żyć
własnym życiem. Niektóre powieści pisze się szybciej, inne wolniej. "Rudy"
i "Dziewczynę z sąsiedztwa" pisałem, jakby mi je ktoś dyktował.
Natomiast "She Wakes" pamięta wiele przestojów i niemocy twórczej."
W byciu pisarzem najbardziej podoba mu się:
"Może się zdziwisz, ale pisanie :-) i możliwość
zarabiania na nim pieniędzy. Innym dużym plusem tego zawodu jest możliwość
pozwolenia sobie na bycie tak dokumentnym leniuchem. Każdy dzień spędzam tak,
jak chcę i nie muszę podbijać karty na zakładzie."
Na pytanie o wzory pisarskie, Ketchum odpowiada:
"Jest ich bardzo wielu i pożyczam od nich całe mnóstwo
rzeczy. Zawsze tak robiłem i nic się w tym temacie nie zmieniło. Jeśli jednak
miałbym wskazać jakiegoś pisarza, którego drogą chciałbym kroczyć, to byłby nim
Henry Miller. Przy czym wątpię, aby kiedykolwiek udało mi się osiągnąć podobny
poziom ogłady i stylu."
Ale jak twierdzi:
"Świat zawsze był i będzie pełen naprawdę świetnych
pisarzy. Paleta środków, inspiracji, zainteresowań i punktów widzenia jest
wśród nich absolutnie nieograniczona. Możemy być dumni z tego, że jest ich aż
tak wielu i mieć nadzieję, że w przyszłości będzie jeszcze więcej."
Ciekawostka: zagorzałym czytelnikiem Ketchuma jest Stephen King.
Źródło: http://magazynt3.pl
Fajnie i lekko napisany tekst
OdpowiedzUsuń