sobota, 13 września 2014

Myśliwski - warsztat to ma stolarz, stelmach, kołodziej…



http://webep1.com/Zobacz/To?a=3742&mp=521&r=L3N6dWthai8_YXV0b3I9V2llcyVDNSU4MmF3JTIwTXklQzUlOUJsaXdza2k1&aff=2Wiesław Myśliwski, mistrz prozy, dwukrotnie uhonorowany nagrodą Nike (za "Widnokrąg" i "Traktat o łuskaniu fasoli") w wywiadzie dla Newsweeka zapytany, czy wymyślenie pierwszego zdania to dla pisarza musi być męka, odpowiada:
"Nie zawsze męka, bo czasem się pojawia ni stąd, ni zowąd, jakby bez naszego udziału. Ale najczęściej zanim się pojawi, dużo myśli musi przelecieć przez głowę. Nieraz pisze się już książkę, a nie chce się pojawić. I ma się wrażenie, że się błądzi. Bo to pierwsze zdanie jest jakby drogowskazem książki. Nadaje znamię całej narracji, a nawet z grubsza określa przestrzeń książki. Mam kilkunastomiesięcznego wnuczka, Gucia, i czekam właśnie na jego pierwsze słowo, od którego zacząłby mówić. I kiedy obserwuję go, jak chce to pierwsze słowo z siebie wydobyć, to mam wrażenie, jakbym to ja siedział nad pustą kartką papieru i próbował wydobyć z siebie to pierwsze zdanie. Taki stan dziecięctwa nieraz sam odczuwam."
"...pierwsze zdanie nie musi być zdaniem doskonałym czy wzniosłym. Przeciwnie. Powinno być proste, nienarzucające się, naturalne, jakby ktoś ot, tak sobie powiedział, lecz powinno mieć wewnętrzną potencję."
W książce "Kamień na kamieniu" pisarzowi zdarzyło się skorygować pierwsze zdanie powieści:
"Gdzieś w połowie książki czułem, że pisanie mi nie idzie. A powodem było właśnie to pierwsze zdanie. Było byle jakie. Pochodziło nie z mowy, lecz z pisma. Nie miało żadnej energii, żadnej wieloznaczności, jaką powinno mieć prawdziwe zdanie. Za dużo słów w nim było. Nie określało żadnej cechy bohatera-narratora. Nie powoływało go do bytu."
Jak mówi, około pół powieści zaczął pisać od nowa. :-)
O  warsztacie pisarskim mówi:
"Warsztat to ma stolarz, stelmach, kołodziej… A ja mam tylko ołówek i kartkę papieru. I nic nie wiem. A chcę wiedzieć. Dlatego piszę z poczuciem wszelkiego możliwego ryzyka. Toteż nieustannie doświadczam, nie jak umiem pisać, lecz jak nie umiem. I to jest ten warunek, który mnie zachęca do pisania, bo zachęca mnie do przekraczania swoich możliwości."
"Jeśli ktoś mnie pyta, dlaczego pan pisze, odpowiadam: dlatego że podnieca mnie to, że nie wiem. Podnieca mnie to, że pisząc, poznaję świat. A to zmusza mnie do poszukiwania i samego siebie. Gdybym nie pisał, nie wiedziałbym tyle o sobie. Bo przecież muszę się wstawiać w różne role, sytuacje. Muszę się utożsamia z tymi sytuacjami, postaciami, dialogami, żeby to wszystko było prawdziwe. Gdybym się nie utożsamił, tylko pisał z dystansu, poniósłbym klęskę."
Pisanie nie istnieje bez czytania, więc na koniec zachęta do czytania:
"Czytanie jest odtrutką na zalewającą nas tandetę i kicz, które nas atakują ze wszystkich stron. Poza tym dzięki czytaniu czuję się wolny, bo wybieram sobie w ten sposób świat, w którym chcę przebywać, a nie w którym muszę."
Nic dodać nic ująć :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz