
"Miałem
26 lat, gdy pracując jako redaktor w Newsweeku postanowiłem, że w końcu muszę
spróbować. Inaczej będę jednym ze sfrustrowanych pracowników mediów, którzy
zawsze przy kieliszku opowiadają, że już-już za chwilę napiszą swoją powieść. I
spróbowałem. Padło na horror, bo chciałem, żeby porównywano mnie do jednego z
moim ulubionych pisarzy, Stephena Kinga. Poza tym w Polsce nie było praktycznie
powieści grozy, pomyślałem, że łatwo się wybiję. Czy marzyłem o wielkiej
karierze? Jasne, każdy pisarz marzy. A jak mówi inaczej, to kłamie. Ale
bardziej marzyłem o tym, żeby nie chodzić do biura, nie mieć szefa, uwolnić się
od tych feudalnych zależności."
Na pytanie,
czy długo pisał książkę, autor odpowiada: „Kilka miesięcy. Zacząłem wstawać
godzinę wcześniej i pisać przed pracą, potem wieczorem, gdy wszyscy poszli
spać. Byłem zdeterminowany. „Domofon” wysłałem do trzech różnych wydawnictw.
W.A.B. wzięło. Potem Beata Stasińska, szefowa wydawnictwa, zaproponowała, żebym
napisał kryminał. To był czas, gdy zapanowała ogromna moda na kryminały, a w
Polsce znany był tylko Krajewski. Miałem inne plany, ale pomyślałem: „OK, niech
będzie kryminał”.
O pracy nad powieścią
"Uwikłanie" mówi:
„Gdy pisałem
„Uwikłanie”, wydawało mi się, że muszę to robić w samotności, najlepiej na
odludziu. Ukrywałem się w gospodarstwie agroturystycznym. Mieszkałem w małym
pokoiku z widokiem na las. Nieduże łóżko, biurko, niewygodne krzesło. Wtedy
odkryłem, że najlepiej mi się pisze w
trzygodzinnych blokach. Trzy godziny pisania, przerwa na spacer albo jedzenie,
trzy godziny pisania, znów przerwa i znów praca. Praca szła mi tam
rzeczywiście świetnie. Później przez wiele lat wierzyłem, że do pisania
potrzebuję wyjazdu, samotności, takie pretensjonalne, artystowskie brednie.
Teraz pisać mogę wszędzie.”
Motywujący wpis, lubię to :)
OdpowiedzUsuńPodstawa to motywacja :-) No i podstawa podstaw, że kogoś to motywuje ;-)
OdpowiedzUsuń